piątek, 25 marca 2011

1."Wywiad z wampirem" - Anne Rice

Tytuł: "Wywiad z wampirem"
Oryginalny tytuł: Interview with the vampire
Autor: Anne Rice
Ilość stron: 400
Wydawnictwo: Rebis

       Klasyka nad klasykami literatury grozy. Każdemu musiał choć obić się o uszy ten tytuł, nieważne czy przez film, czy książkę. Mogłabym napisać o bezbłędnej grze aktorskiej Brada Pitta i Toma Cruise'a, ale zdecydowałam, że Anne Rice zasługuje na większe oklaski.
       Zacznę jednak od fabuły. Ogólnie wydaje się być ona prosta. Opowieść o dwusetletnim, zagubionym wampirze Lousie, który po długim trwaniu swej wiecznej egzystencji postanawia podzielić się swymi doświadczeniami życiowymi ze zwykłym, ludzkim dziennikarzem. Opisuje wszystko, począwszy od swoich ludzkich lat, poznaniu intrygującego wampira Lestata, a skończywszy na dramatycznej miłości do kobiety zamkniętej w ciele dziecka - Claudii. Potencjalnie ktoś może powiedzieć, że to sentymentalna obyczajówka wzmożona paranormalnymi elementami. Kryje się tam szczypta prawdy, ale myślę, że Anne Rice miała na myśli coś więcej. Urzeka sam styl pisania autora, a bardzo szanuję osoby, które potrafią oczarować czytelnika samymi słowami, nie fabułą. Większość osób nie przepada za ciągnącymi się opisami, które zdają się tylko przedłużać akcję książki. Takie opisy zawarte w tym dziele, o dziwo, nie nudzą, a wręcz przeciwnie utrzymują ten gotycki klimat. Tutaj autor nie skupia się na opisywaniu scen grozy - bo takich niewiele się znajdzie, naprawdę - ale na opisywaniu uczuć, emocji, które czasem są nieco skomplikowane, a które zdajemu się rozumieć. A mimo wszystko gotycki klimat nadal jest utrzymany.
        Mam taką tendencję, że zawsze czuję więź do postaci, i zawsze muszę mieć swojego faworyta. Jeśli chodzi o mnie był nim bezwarunkowo Lestat de Lioncurt, którego wręcz pokochałam w drugiej części. Ale nie będę się oddalać od tematu, na drugą część przyjdzie czas. Lestat jest najbardziej nieszablonową postacią. Jest dwulicowy, jak każdy człowiek, i jest najbardziej... ludzki? Nie jest ideałem, u niego nie ma rozróżnienia: dobro, zło. Jest pogubiony, jak każdy z nas. Co prawda można to wyczytać między wierszami, gdyż opisywana z perspektywy Louise'a powieść, nie zawsze ukazywała obiektywne wrażenie, często było one przesiąknięte emocjami głównego bohatera. Co prawda jedno może pogubić czytelnika: uczucia bohaterów czasem zdają się być zbyt... proste. Ledwo kogoś poznają, już twierdzą, że tę osobę kochają. Cóż, nie jestem wampirem i nie wiem, jak reagują na swoje życie uczuciowe, ale ja osobiście nie wyznaję miłości każdej osobie, którą spotkam na ulicy, lub z którą zamienię słowo. Ale uznałam, że to chyba taki urok tej książki. Anne Rice umie wprawić cztelnika w filmowy (?) nastrój. Przerywniki w postaci wymiany zdań dziennikarza i Louise'a pozytywnie dezorientują czytelnika, robiąc dzieło bardziej niekonwencjonalnym.
        Osobiście jestem definitywnie zauroczona twórczością tej pisarki, gdyż wyróżnia się samym stylem i klimatem. Jedyne co mogę napisać, to polecam. Głębszą ocenę pozostawiam wam.
Enjoy!  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz